Najnowsze wpisy, strona 10


maj 05 2006

Z przymkniętymi oczami, spoglądam na świat...


Komentarze: 16

Wybrałam się na spacer. Sama. Jasna wiosna i ja - czyli ciemna (a miały być ciepłe barwy!) czerń. Ciemna czerń. A dlaczego nie czysty błękit? Bo nie. Szłam, czasami rozpoznając twarze znajomych, rzucając 'czesć' i przypominanie sobie historii każdego z nich. Z tych ludzi. Bo przecież każdy ma jakąs historię. Każdemu można przypisać coś, co jest tylko jego i co go wyróżnia spośród innych, czyni niezwykłym i wyjątkowym. Nie udawało mi się całkiem zebrać myśli, które błądziły gdzieś daleko, daleko stąd. Odpoczywały na ukochanej książce: Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Towarzyszy mi ona już długo. Za każdym razem przeżywam ją na nowo, ale z takim samym wzruszeniem. Poza tym dzięki tej książce zaprzyjaźniłam się z poezją i teraz jedziemy na tym samym wózku, choć czasami tak osobno. Bo to różnie bywa.
Lubię kiedy jest lekki witar. Taki, który ma siłę jedynie lekko głaskać liście drzew. On łaskocze moją twarz i jednocześnie odrywa od rzeczywistości, jakby nie liczyło się wszystko to, co jest dookoła mnie, ale we mnie, w moim sercu, w mojej duszy. Fala spokoju. To potrzebne.
Usiadłam na ławce koło placu zabaw. Patrzyłam na małe dzieci bawiące się w piaskownicy, bujające się lekko a czasami bardzo wysoko na huśtawkach i zjeżdżające z piskiem nawet z tych najmniejszych zjeżdżalni. I te na drabinakch i te w jakiś tunelach i na innych świeżo odmalowanych drewnianych rzeczach. Były też roześmiane kobiety. Pewnie ich mamy. Śmiejące się do siebie, plotkujące po cichu i te, które siedziały całkiem same. Tak jak ja. Ale one były tam inaczej. Ich oczy. Tak łatwo było odgadnąć, które jest ich synkiem czy córeczką, wędrując za wzrokiem tych samotnie siedzących mam. Ta miłość zmęczonych oczu, ta dobroć wymalowana na ich twarzy. Nie wiem ile czasu tam siedziałam, nie wiem kiedy nagle zrobiło się nieco zimniej. Wróciłam. Znowu dotknęłam stopami ziemi i spojrzałam w niebo. Bo to różnie bywa.
On wiedział, że w końcu to się stanie. Znałam Ją. Chociaż nie znałam. Wiedziałam, że jest dobra i uczciwa i to mi wystarczało. Widziałam jak płakała. Widziałam jak On odchodził. Dlaczego musiałam to widzieć? 'Dlaczego to zrobiłeś, czym Ci zawiniła, masz jeszcze serce?' 'Jeszcze tak. Muszę się przekonać.'

Bardzo różnie.. bardzo różnie bywa.

black.rainbow : :
maj 02 2006

.


Komentarze: 12

Czasami ktoś sobie o Tobie przypomina i wraca tylko dlatego, żeby Cie chlasnąć po twarzy. Po raz kolejny przekonałam się jak los potrafi być okrutny.

*

Dzisiaj znowu była tęcza na niebie. Chciałabym podzielić się z Wami choćby cieniem radości, jaki mam gdy ją widzę. Posyłam Wam uśmiech.

black.rainbow : :
kwi 27 2006

Nie tak.


Komentarze: 10

Dużo mam za sobą. Nie patrzę się wstecz, ale czuję ten daleki, pozostawiony w tyle start. Ciągle czekam, że wydarzy się coś, co zmieni moje zycie i całą mnie. Żeby ktoś pozbierał fragmenty mnie samej. Złożył w jedną, piękną układankę. Nie chcę być tylko niesionym niewiadomo gdzie dmuchawcem, czy jedną z wielu kropel deszczu. Małą biedronką, którą każdy gardzi. Tęczą, którą ktoś usilnie chce wymazać zwykłą gumką do mazania.. Dotkliwą przeszłością, naszpikowaną 'szmaceniem się'.
*
Zwyczajnie nie mam ochoty się smiać.
Czasami.. po prostu jest zbyt ciężko. Zbyt wiele kamieni wrzuca do twojego plecaka los. Uginasz się, stawiasz coraz drobniejsze kroki. Dochodzisz do przepaści, chwiejesz się i..w końcu..

..spadasz.

black.rainbow : :
kwi 22 2006

Gdzie słońce twarz ogląda..


Komentarze: 15

Czasami duszę się. Choć mój pokój jest dla mnie oazą spokoju i właściwie całym światem, to jednak mój pohamowany odruch otwarcia okna i skoku odzywa się. Zwłaszcza, że znowu stać mnie na ciepłe barwy, a nie tylko nocny granat i pustą czerń. Na nowo poznaje moc czerwieni i zieleni; nie pogardzę kolorem żółtym. Nanoszę błękit na niebo za oknem, bo czasami jest zbyt jasne. Odgarniam chmurowy puch, żeby zobaczyć, jaką niespodziankę szykują mi gwiazdy jutro, pojutrze, za dwa lata. Choć wcale nie chcę tego wiedzieć.
Wyszłam dziś całkiem rano. Wówczas nie ma jeszcze tylu ludzi, choć w soboty jest ich i tak za dużo, nawet w bardzo wczesnych godzinach porannych. Uciekłam do parku, skryłam się wśród drzew i krzaków. Pomyslałam, że właściwie czemu zawsze nosze w kieszeni czarny pesymizm. Niestety, nadal wiem dlaczego.
Wtedy ni stąd ni zowąd zadzwonił Ten od Niej:

-Słońce świeci dziś jaśniej?
-Nie wydaje mi się.
-Spójrz. (spojrzałam)
-Jednak nadal mi się nie wydaje.
-Tak. Mi także. Sobota?
-Sobota.
-To dobrze.
-Wiem.

Czemu te rozmowy są tak niezrozumiałe.
Ale nie mam żalu. Cieszę się, że mam przyjaciela, który na swym parapecie trzyma promyk słońca, tylko na specjalne okazje.

black.rainbow : :
kwi 20 2006

bo wciąż nie umiem oddzielić tego co prawdziwe...


Komentarze: 9

Przywitałam się na nowo z moim komputerem, odkurzyłam go trochę, bo ostatnio nieco go zaniedbuje. Poza tym dzisiaj motyl przysiadł na mojej dłoni, a kilka metrów ode mnie stał dumnie na jednej nodze bociek. Dochodzi do tego plaga żuczków i biedronek, które niestety są może i wiosenne ale nieco uciążliwe.

Co do lekarza, u którego zagościłam niedawno, cóż. Odniosłam wrażenie, że ten człowiek mówić normalnie nie umie, bo tylko coś tam mruczał pod nosem. Na końcu rzucił tylko, że jakaś niewydolność czegośtam bo nie usłyszałam i żebym zgłosiła się jeszcze do niego. Kij ci w oko stary dziadu!

Zaraz zagłębię się w lekturze Waszych blogów, bo pewnie trochę opuściłam przez te kilka dni nieobecności, a ja jednak lubię być na bieżąco:-) Pozdrawiam, buźka.

black.rainbow : :