Komentarze: 9
Chociaż wmawiam sobie, że jest tak, a nie inaczej, to to ‘inaczej’ mnie przerasta. Nie o głowę, ale o całą mnie. Bo… czasami mam nieodparte wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Zadaję pytania, ale nie uzyskuję odpowiedzi. Tylko widzę to dobrze znane mi zdziwienie, błysk w oczach i niezrozumienie, z którym staram się zaprzyjaźnić. Jestem miła, grzeczna i uśmiechnięta jak facet z reklamy coca-coli. Przychodzi mi na myśl, że może ja wytwarzam złe fluidy, że atmosfera naokoło mnie jest złowroga, albo może mówię w jakimś kosmicznym języku marsjańskich ufoludków… nic z tych rzeczy.
Jestem tylko sobą. Nie śmieję się jak idiotka z byle czego jak moje mądro-podobne koleżanki. Nie widzę nic wspaniałego w udawaniu na pokaz. Nie zależy mi, żeby się komuś spodobać za wszelką (zazwyczaj dość wygórowaną) cenę.
Może ludzie mnie nie rozumieją, bo nie noszę krótkich spódniczek i obcisłych topów? Dlatego, że nie noszę dwudziestocentymetrowych szpilek. Dlatego, że nie podlizuję się do każdego napotkanego przystojniaka. Dlatego, że jestem… tylko sobą.
To smutne, ale jednocześnie prawdziwe. Nie wymagam żeby ludzie mnie rozumieli. Chcę jedynie, żeby wiedzieli kim tak naprawdę jestem.