Archiwum listopad 2005, strona 1


lis 24 2005 Wszystko w końcu wychodzi na jaw.
Komentarze: 2

A teraz usiądź wygodnie naprzeciw mnie. Ale nie patrz na mnie. W ogóle się nie odzywaj. Może w ogole nie siadaj. Może idź sobie. Nie mów kłamstwami. Nie irytuj mnie. Nie tłumacz. Tłumaczy się winny, wiesz?

Jednak nie wiesz. Trudno, czas minął. Żegnam. Sto szans wystarczy, limit przekroczony, pib-bip! Nie ma takiego numeru, nie ma takiego numeru.. Nie ma takiej jak ja. Nie ma takiego jak Ty.

Aha, i nie ma litości. Już nie ma. Adios, czy jak to tam się pisze. Mniejsza o to. Pożycz gumkę do mazania.

Zmażę wspomnienia. Bo są zbędne. Bo nie chce pamiętać.

Przestań, ośmieszasz siebie i zarazem mnie. A ja, wyobraź sobie, nie lubię byc osmieszana. I zabierz różę. Hańbisz jej prawdziwy symbol.

Symbol prawdziwej miłości i bynajmniej wiecznej przyjaźni. Wybacz, jeśli zraniłam. Masz szczęście, bo to się juz nigdy więcej nie powtórzy. Głupi ma zawsze szczescie, co nie?

Dobrze, nie chcesz iść, to ja wyjdę. Przecież zawsze są dwa wyjścia z sytuacji. Wóz albo przewóz. Życzę dużo szcześcia! Zeby nie było. I może wytłumacz Wszystkim sens tej notki, żeby nie mieli żadnych wątpliwości.

*

Co to jest szczęście?

black.rainbow : :
lis 24 2005 cicho-sza!
Komentarze: 5

Jest zimno. Jest ciemno. Jest ponuro i nijako. Jakotako.

Wybrałam się dzisiaj do znajomej. Kaptur naciągnęłam na głowę, bo czapek od kiedy pamiętam nie noszę i nosić nie będę, to mój mały protest i bunt. Kiedyś moja mama nie chciała mnie z domu wypuścić do szkoły, jak czapki nie ubrałam, więc owszem ubierałam, a za rogiem... wystarczył jeden szybki ruch ręką i juz moja głowa pozbyła się natrętnej przeszkody. Ale do rzeczy. Więc szłam sobie z kapturem i szalikiem pod sam nos nacięgniętym, bo w końcu ciut jestem przeziębiona i moje gardło głośno protestuje przed mroźnym powietrzem, a że nie lubię być chora, to dbam jak mogę. Zresztą nie tylko ja tak szłam, widziałam wiele podobnych do mnie zombi, a nawet jakis chłopaczek szedł i całą buzie miał zakrytą! to się nazywa opatulenie całkowite. Kiedyś wypróbuję, za rok może dwa.

Szłam i szłam i dojść nie mogłam, trzy razy się potknęłam, ale szczęśliwie nie wywróciłam. Skręciłam w wąski tunel, bo tamtędy najszybciej i skrót i w ogole. Moje nieporadne i całkowicie niedelikatne glany bębniły tak, że echo było niesamowite. Coraz to miałam wrażenie, że ktos za mną idzie, ale że mam zwyczaj nie oglądania się za siebie nie spojrzałam. Ale z pewnością szłam sama, w pojedynkę. To echo rozbrzmiewało jeszcze długo, długo za mną. W końcu zobaczyłam, ze koło mnie idzie jakis chłopiec z plecakiem większym od niego. Taki mały, jak szczurek wyglądał. Coraz to ja przyspieszałam on tez i tak scigalismy sie w milczeniu i do echa doszłe moje podsmiechywanie pod nosem i sapanie chłopczyka który musiał się nieźle gimnastykować żeby nadążyc za mną. W końcu oboje wyszliśmy z tunelu i każdy poszedł w różne strony. Szkoda, że się z tym Szczurkiem nie zaprzyjaźniłam. Miałabym małego kolegę:)

Idę bo czekają mnie po brzegi wypełnione książki z wiedzą. I już.. cicho-sza!:) Pozdrawiam.

black.rainbow : :
lis 23 2005 Bo Romeo zjawi się potem.
Komentarze: 7

Patrzę z dystansem na wszystko, bo tak jest znacznie lepiej.

Rano budzę się i pomimo, że codziennie wieczorem mówię, przyrzekam i zaklinam się: wstań prawą nogą, uśmiechnij się i powiedz, jakie zycie jest piękne! a tu nic z tego. W pośpiechu wywalam z szafy wszystkie ubrania, nie mogąc znaleźć żakietu, czy spodni, więc w pokoju mam istny 'nieład artystyczny' łagodnie to nazywając, po drodze wściekam się i nie mam czasu zrobić sobie czegos do jedzenia w rezultacie wychodzę głodna, co skutkuje upominaniem się mojego żołądka, o tym jak łatwo wpasc w anoreksje część setna. Więc biegnę do sklepu po słodką bułkę z kruszonką, która mi zawsze zalega na ubraniu, aż ktoś mnie o tym delikatnie powiadomi. Wtedy ja strzepuję nieznośną kruszonkę, mrucząc pod nosem, że będę uważać i juz więcej moja mama nie powie, że teraz brudze ubrania czesciej, niż wówczas, kiedy byłam całkiem mała.

Dużo obowiązków i mało czasu. I wszyscy czegoś ode mnie chcą. Nie jestem jakimś nadczłowiekiem wybaczcie, pomimo dobrych chęci, nie mogę wszystkim naraz pomóc. Bo czasami chciałabym poczytać jakąs dobrą książkę, usiąść z nią przy herbacie, zakopana w kocu i tak zwyczajnie po ludzku nie przejmować się niczym ważnym. Bo chciałabym.. ale nie mam plan zajęć, każdy dzień skrzetnie zaplanowany, każdy punkt planu, ma jeszcze swoje podpunkty, tak że...

 

...Romeo zjawi się potem.

black.rainbow : :
lis 22 2005 wkurzona.
Komentarze: 6

Dwie notki napisałam. I obie diabli wzięli.

black.rainbow : :
lis 20 2005 rano wstajesz zły, wszystko z Ciebie kpi,...
Komentarze: 2

No właśnie, z takim 'pozytywnym' nastawieniem wstałam rano. Na dworze szaro i coś marnie z tym śniegiem. Na biurku stosik książek pięknie uśmiecha się do mnie, jakby chciał powiedzieć: 'Bierz się szybko do roboty, nie masz czasu!' Nie masz czasu.. na nic nie mam czasu. Bo czas jest, a jakże, ale z-m-a-r-n-o-w-a-n-y. Nigdy nie byłam z tych, którzy mobilizują się do pracy robiąc wszystko w takim tempie, że potem mają zanadto czasu.  Ale nic to. Jakoś damy radę. (tak sądzę i próbuję wierzyć, bo teoretycznie wiara czyni cuda, co w praktyce nie zawsze się okazuje prawdą - a szkoda)

Za mało kolorowo? Przykro mi, nie lubie wielu kolorów. Szczerze mówiąc, to chcialam szablon o innym motywie, ale jakoś nie mogłam znaleźć takiego. W każdym znalazłam coś, co mi się nie podobało. Chwaście - dziękuję serdecznie, macham do Ciebie łapką!:) miałam kiedyś bloga więc nie jestem taką od razu nowicjuszką, ale słowa zachęty zawsze się przydają. Pozdrawiam serdecznie i życzę uśmiechu wśród szaroburych dni prawie-zimowych. Buźka.

black.rainbow : :