Komentarze: 7
Patrzę z dystansem na wszystko, bo tak jest znacznie lepiej.
Rano budzę się i pomimo, że codziennie wieczorem mówię, przyrzekam i zaklinam się: wstań prawą nogą, uśmiechnij się i powiedz, jakie zycie jest piękne! a tu nic z tego. W pośpiechu wywalam z szafy wszystkie ubrania, nie mogąc znaleźć żakietu, czy spodni, więc w pokoju mam istny 'nieład artystyczny' łagodnie to nazywając, po drodze wściekam się i nie mam czasu zrobić sobie czegos do jedzenia w rezultacie wychodzę głodna, co skutkuje upominaniem się mojego żołądka, o tym jak łatwo wpasc w anoreksje część setna. Więc biegnę do sklepu po słodką bułkę z kruszonką, która mi zawsze zalega na ubraniu, aż ktoś mnie o tym delikatnie powiadomi. Wtedy ja strzepuję nieznośną kruszonkę, mrucząc pod nosem, że będę uważać i juz więcej moja mama nie powie, że teraz brudze ubrania czesciej, niż wówczas, kiedy byłam całkiem mała.
Dużo obowiązków i mało czasu. I wszyscy czegoś ode mnie chcą. Nie jestem jakimś nadczłowiekiem wybaczcie, pomimo dobrych chęci, nie mogę wszystkim naraz pomóc. Bo czasami chciałabym poczytać jakąs dobrą książkę, usiąść z nią przy herbacie, zakopana w kocu i tak zwyczajnie po ludzku nie przejmować się niczym ważnym. Bo chciałabym.. ale nie mam plan zajęć, każdy dzień skrzetnie zaplanowany, każdy punkt planu, ma jeszcze swoje podpunkty, tak że...
...Romeo zjawi się potem.