Archiwum 17 stycznia 2006


sty 17 2006 Niektórzy dumnie, niektórzy dumnie, niektórzy...
Komentarze: 5

‘Ostatni spadnie, ostatni spadnie,

ostatni spadnie pierwszy z nich

Czerniejąc w locie po koronę

Po nim zostanie, po nim zostanie

Biel tłumu, głos stłumiony’

 

*

Czasami miło być nieobecną. Idziesz przez tłum wielkich ludzi, z rozmazanymi twarzami, śpieszącymi do nikąd. Ich atrybuty – zegarki, jakby małe wehikuły czasu przenoszą ich z miejsca na miejsce, w szaleńczym tempie. A słychać tylko nerwowe mruganie, dokładnie co sekundę. (Kiedyś weź stoper i sam się przekonaj.) I gdy tak idziesz, pod prąd, z obolałym ramieniem, bo nieustannie ktoś Cię potrąca, jesteś jak małe dziecko. Ostrożnie, kroczysz, jakby podczas wichury, kiedy wiatr wieje prosto w oczy, ale nie.. to ludzie napierają.. Czasami nadepną. Czasami..

Nie krzycz, bo to nic nie da. Pogorszy jedynie sprawę, po co masz stracić głos.

I w końcu, kiedy myślisz, że już nie wytrzymasz, że się poddajesz, już masz ochotę przestać się siłować, nagle... wszystko znika. Stoisz na czarnej scenie, pośród mrocznych rekwizytów, kiedy światło pada prosto na Ciebie. Z przerażeniem rozglądasz się po nieistniejącej widowni, szukając ratunku, a w odwecie słyszysz tylko kpiący śmiech. Nie ma suflera, nie ma nic. Zdany na własne siły, robisz z siebie pośmiewisko, nienarodzone nawet pomrukiem braw.

Tak bardzo chciałbyś być nieobecny…

Kiedy jesteś w tłumie, nikt nie zwraca na Ciebie uwagi.

Kiedy jednak występujesz na scenie, tylko na Ciebie pada wzrok wszystkich obecnych.

 

Więc co wybierasz?

 

black.rainbow : :