/Nie na krześle, nie we śnie./
Komentarze: 10
Codziennie oglądam wschód słońca. Zachód sam puka do moich okien. I tak zapatrzona trwam kilka długich chwil. Dlatego ciągle ten sam motyw; pędzel zaprzyjaźnił się z tymi ciepłymi barwami. Ja jeszcze nie do końca. Bardzo rano, idąc chodnikiem spadają wokół mnie kolorowe liście. Dzieci zbierają resztki kasztanów. Bo jesień. A ja, kiedy już z półprzymkniętymi oczami, robię bilans dnia, na końcu dochodzę, niezmiennie do jednego wniosku:
Wszystko nie tak.
Paradoks. Podobno tak jest. Podobno zmienne.
ale czy to musi znaczyć że źle?
moja historia świadczy o tym, że niekoniecznie...
ah Malarko... :)
Trzymaj sieee!
a ze wschodem też tak mam... codziennie rano... napoczatku czerwone niebo... potem jasniej... od lekkiej czerwieni po jasne odcienie pomarańczy... i złoszczę się wtedy tylko na bloki.. bo zasłaniają tę najpiękniejszą część...
pozdrawiam
ps. potrzeban była chwila odpoczynku... myślę że powoli wszystko bedzie wracać do normy... powinno.. ;)
Dobra, jak się do Ciebie uśmiechnie, przekaż dalej.. znaczy do mnie przekaż ;)
:*
To się zmieni, na pewno... Zawsze zaczyna się jakoś układać :).
Możliwe, że później/kilka dni/tygodni/miesięcy to na tak wszystko wychodzi?
Wszystko nie tak? Może wszystko przesłania Ci nadmierny perfekcjonizm?
Dodaj komentarz